~rob.blog~

Paralitycy żyją obok nas

(Fri Jan 18 09:54:16 2019, Robert Piątek)

Dzisiaj Kościół rozważa uzdrowienie paralityka opisane przez św. Marka:

Brooklyn Museum - The Palsied Man Let Down through the Roof (Le paralytique descendu du toit) - James Tissot

Gdy po pewnym czasie Jezus wrócił do Kafarnaum, posłyszano, że jest w domu. Zebrało się zatem tylu ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę. I przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili nosze, na których leżał paralityk. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: „Dziecko, odpuszczone są twoje grzechy”. A siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w sercach swoich: „Czemu On tak mówi? On bluŹni. Któż może odpuszczać grzechy, prócz jednego Boga?” Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: „Czemu myśli te nurtują w waszych sercach? Cóż jest łatwiej: powiedzieć paralitykowi: Odpuszczone są twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weŹ swoje nosze i chodŹ? Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów – rzekł do paralityka: Mówię ci: Wstań, weŹ swoje nosze i idŹ do swego domu!” On wstał, wziął zaraz swoje nosze i wyszedł na oczach wszystkich. Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga, mówiąc: „Nigdy jeszcze nie widzieliśmy czegoś podobnego”.

Nie tak dawno temu, bo w grudniu, w czasie adwentu rozważaliśmy Łukaszową wersję tego zdarzenia. Wówczas sprowokowała mnie ona do działania, więc gdy dzisiaj usłyszałem to Słowo, postanowiłem krótko podzielić się swoją refleksją. Przy okazji tygodnia modlitw o jedność chrześcijan pojawiły sie też nowe wątki, które chciałbym poruszyć.

Recenzenci

Jak często uważamy się za ekspertów? Być może rzeczywiście sporo wiemy w pewnej dziedzinie, ale czy naprawdę wiemy wszystko? Czy nasza wiedza, nasze wykształcenie i doświadczenie upoważnia nas do kategorycznych opinii w różnych dziedzinach życia powołując się na „żelazną logikę”? Wydaje się, że im większe doświadczenie, tym mniej pewności siebie. Skoro tak to działa np. w medycynie, technice i innych domenach, które są owocem rozwoju naszej cywilizacji, to cóż dopiero w świecie duchowym! Któż z nas prawdę o Bogu nosi w kieszeni? Oczywiście, że mamy pewien dorobek, mamy Objawienie Boże i możemy poddawać pewne sprawy krytyce i interpretacji w kontekście spójności tego co Bóg mówi do nas – w całej historii ludu wybranego i Kościoła. Jednak często zawężamy nasze pole widzenia, przywiązujemy się do tego co już znamy i jak nam się wydaje, ze powinno być. Tak jak owi uczeni w Piśmie przyglądający się sytuacji z paralitykiem: „Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, prócz jednego Boga?” Jezus dał im tego dnia lekcję popartą bardzo silnym argumentem. Czy jednak zdołał ich przekonać? Ilu z nich było gotowych zrewidować swój światopogląd? Tym bardziej, że wyzwanie było znacznie większe – rzeczywiście tylko Bóg odpuszcza grzechy. Kimże jest Ten, który w imię Boga je odpuszcza? Skąd ma ten autorytet? Kto Go do tego upoważnił? Sprawy często nie są takie proste, jak na pierwszy rzut oka wyglądają. Ale ja miewam tendencję do zgłaszania wątpliwości i pochopnego wydawania opinii, zwłaszcza krytycznych. Myślę, że inni też tak mają. A to już prosta ścieżka do tworzenia podziałów, formalnych i nieformalnych. W tygodniu modlitw o jedność chrześcijan może trzeba zapytać siebie samego na ile to, co w mojej głowie skutecznie utrwala istniejące podziały i generuje nowe? Jakich granic nie jestem w stanie przekroczyć, i dlaczego? Jakiej lekcji od Jezusa potrzebuję, aby być bardziej skłonnym do budowania mostów niż płotów? Warto regularnie zaglądać do św. Jakuba, bo on potrafi szybko przywrócić nas do pionu. Czy poniższy fragment nie jest odpowiedni w naszym kontekście?

Kto spośród was jest mądry i rozsądny? Niech wykaże się w swoim nienagannym postępowaniu uczynkami dokonanymi z łagodnością właściwą mądrości! Natomiast jeżeli żywicie w sercach waszych gorzką zazdrość i skłonność do kłótni, to nie przechwalajcie się i nie sprzeciwiajcie się kłamstwem prawdzie! Nie na tym polega zstępująca z góry mądrość, ale mądrość ziemska, zmysłowa i szatańska. Gdzie bowiem zazdrość i żądza sporu, tam też bezład i wszelki występek. Mądrość zaś [zstępująca] z góry jest przede wszystkim czysta, dalej, skłonna do zgody, ustępliwa, posłuszna, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, wolna od względów ludzkich i obłudy. Owoc zaś sprawiedliwości sieją w pokoju ci, którzy zaprowadzają pokój. (Jk 3, 13-18)

Tłum

Tam gdzie jest Jezus, tam często jest ciasno, czyli niezbyt komfortowo. A jednak ludzie podejmowali (i do dziś podejmują) tę niewygodę, aby tylko być blisko Jezusa, aby usłyszeć Jego słowa, aby się nas dotknął, aby uzdrowił… Determinacja ludzi jest / była duża. Wyobrażam sobie, że np. owych czterech mężczyzn niosących paralityka mogło przyjść na miejsce i …. zacząć się naradzać: „Nie dziś, następnym razem. Dziś jest za dużo ludzi – nie dopchamy się tam z tymi noszami. Następnym razem wyjdziemy wcześniej, aby być bliżej, mieć lepsze miejsca. Może kiedy indziej się uda.” A jednak nie! Znaleźli sposób! Nie zawrócili w połowie drogi. Nie wiem jak udało im się wyjść na ten dach, ale podejrzewam, że było to równie śmiałe wyzwanie, jak to następne – z demontażem dachu. Podziwiam tę determinację, bo mi dziś dużo łatwiej kalkulować i godzić się z porażką niż wytrwale dążyć do celu.

Paralitycy obok nas

Wreszczie ostatnia, chyba najważniejsza, nauka dla mnie z tej ewangelii. Jest to jeden z przykładów na to, że czasem ktoś inny przychodzi do Jezusa w czyimś imieniu. Możemy tylko domniemywać, że za jego zgodą, ale nie wiemy tego na pewno. Do tej kategorii spotkań z Jezusem może należeć też setnik „zdalnie” proszący o uzdrowienie swojego sługi. Są wśród nas osoby mające dużą trudność, lub wręcz niezdolne, do podjęcia pierwszego kroku, aby przyjąć Bożą łaskę. Są wśród nas tacy, którzy potrzebują naszego wstawiennictwa. Są sparaliżowani swoim sposobem myślenia lub historią swojego życia – grzechami, którzy inni popełnili wobec nich lub grzechami, które oni sami popełnili. Nie jest ważna diagnoza, nie są ważne przyczyny tego paraliżu. Ważne jest, aby zauważyć fakt, ową niezdolność, ową blokadę, i zapytać Boga, czy czegoś od nas w związky z tym nie oczekuje? Czy nie jest potrzebny nasz trud dŹwigania tego łoża, jakieś nasze wyrzeczenie, ofiara? Bp. Grzegorz Ryś użyłby prawdopodobnie określenia „wyobraŹnia miłosierdzia”. Czy widząc tę blokadę, „duchowy paraliż” mojego brata, lub siostry, mogę pozostać obojętny, pogodzić się z myślą, że on/ona nigdy sama nie przyjdzie i nie pozna Jezusa?

Ta historia zainspirowała mnie w grudniu, aby podzielić się tymi przymyśleniami w małej meskiej grupie, w której razem się modlimy. Bo łoże z paralitykiem jest za ciężkie, aby nieść je samemu. Trzeba minimum dwóch osób, a najlepiej czterech, aby morale szybko nam nie osłabło. I mam świadomość, że każdy z nas zna niejednego „paralityka”. Razem możemy ich przynosić Jezusowi na zmianę w modlitwie wstawienniczej. Nośmy w swoim sercu braci „paralityków”. Podzielmy się tym z innymi, aby nam pomogli. A my pomagajmy nosić ich paralityków. Niech to nie będzie jednorazowa akcja ale stały wysiłek. Niech w sercach kiełkuje nam miłość do konkretnych osób, a wierzę, że Jezus w swoim czasie uczyni cud uwolnienia z tych krępujących więzów bezsilności. Wierzę, że Jemu podoba się taka bezinteresowna modlitwa. Wierzę, że ona uzdalnia też nas nie tyle do „nawracania” paralityków, co do ich kochania.

Pozwólcie, że zakończę ten wpis tak, jak zakończył swój list św. Jakub:

Wyznawajcie zatem sobie nawzajem grzechy, módlcie się jeden za drugiego, byście odzyskali zdrowie. Wielką moc posiada wytrwała modlitwa sprawiedliwego. Eliasz był człowiekiem podobnym do nas i modlił się usilnie, by deszcz nie padał, i nie padał deszcz na ziemię przez trzy lata i sześć miesięcy. I znów błagał, i niebiosa spuściły deszcz, a ziemia wydała swój plon. Bracia moi, jeśliby ktokolwiek z was zszedł z drogi prawdy, a drugi go nawrócił, niech wie, że kto nawrócił grzesznika z jego błędnej drogi, wybawi duszę jego od śmierci i zakryje liczne grzechy. (Jk 5, 16-20)

Czytelniku, czy coś zrobisz dla „paralityków” z twego otoczenia? Czy bedziesz wytrwały w modlitwie?