~rob.blog~

Dylematy

(Sun Oct 10 16:51:06 2010, Robert Piątek)

Stało się, że Jezus zmierzając do Jerozolimy przechodził przez pogranicze Samarii i Galilei. Gdy wchodził do pewnej wsi, wyszło naprzeciw Niego dziesięciu trędowatych. Zatrzymali się z daleka i głośno zawołali: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami”. Na ich widok rzekł do nich: „Idźcie, pokażcie się kapłanom”. A gdy szli, zostali oczyszczeni. Wtedy jeden z nich widząc, że jest uzdrowiony, wrócił chwaląc Boga donośnym głosem, upadł na twarz do nóg Jego i dziękował Mu. A był to Samarytanin. Jezus zaś rzekł: „Czy nie dziesięciu zostało oczyszczonych? Gdzie jest dziewięciu? Żaden się nie znalazł, który by wrócił i oddał chwałę Bogu, tylko ten cudzoziemiec”. Do niego zaś rzekł: „Wstań, idź, twoja wiara cię uzdrowiła”. (28 niedziela zwykła; Łk 17,11-19)

Dzisiejsza ewangelia prowokuje we mnie pewne dylematy… Oto dziesięciu trędowatych idzie do Jezusa. Nie wiadomo skąd i jak o Nim usłyszeli ani jak się dowiedzieli gdzie Go mogą spotkać, bo przecież ich możliwości kontaktu ze światem były mocno ograniczone. Ewangelista pomija ten wątek rysując scenę ich spotkania z Jezusem, pokazuje nam jednak to, że wyszli na to spotkanie świadomie, wiążąc z Nim nadzieję na uzdrowienie. Zgodnie z ówczesnym obyczajem chorzy zatrzymali się z daleka (by nie narażać zdrowych na zarażenie trądem) i zaczęli głośno wykrzykiwać do Jezusa „Mistrzu zmiłuj się nad nami”. Nie mogła to być zbyt komfortowa sytuacja dla tych, którzy Jezusowi towarzyszyli, choć powinni się już przyzwyczaić, że nie zdrowi lekarza potrzebują ale ci co się Źle mają. Jezus usłyszał ich wołanie, przyjrzał się im i odkrzyknął by poszli się pokazać kapłanom. Ci rozpoczęli wypełnianie woli Tego, którego nazwali Mistrzem – wyruszyli w drogę – i zostali oczyszczeni. I tu właśnie zaczynają się moje dylematy. Domyślam się bowiem, że tych dziewięciu poszło wypełnić wolę Jezusa, czyli pokazać się kapłanom. W końcu wydawać by się mogło, że to dzięki temu posłuszeństwu odzyskali nie tylko zdrowie ale i nowe życie – możliwość powrotu do społeczności, z której zostali wydaleni. Znalazł się jeden, Samarytanin, który postąpił inaczej i wrócił do Jezusa zaraz po tym jak doświadczył łaski. Co więcej – wrócił z wdzięcznym sercem uwielbiając głośno Boga i dziękując Temu, który był pośrednikiem tej łaski. Domyślając się jak mogły wyglądać relacje Żydów z Samarytanami można wnioskować, że ten uzdrowiony poszedł na łatwiznę – w końcu dla niego pokazanie się kapłanowi to prawdziwe wyzwanie. Wolał wrócić do Tego, który się nad nim zmiłował, a więc okazał mu akceptację, niż iść i tłumaczyć się temu, który najprawdopodobniej nim wzgardzi. I Jezus nie potępił tego wyboru, co więcej – właśnie jego wskazał za wzorzec wiary, bardziej niż tych, którzy posłusznie wypełnili Jego wolę. Jest tu jakiś zastanawiający brak konsekwencji…

Co to Słowo ma mi przekazać dziś? Czy to, że wdzięczne serce, że dostrzeganie łaski Bożej, dziękczynienie i uwielbienie Boga to najlepsza postawa, będąca ponad wszelkimi przepisami, prawami i nakazami? Z pewnością takie serce, taka optyka patrzenia na życie i świat to wielki dar – dlatego Panie wlej prawdziwą wdzięczność w moje serce abym Cię uwielbiał, bo tak wiele Twej łaski już dostąpiłem. Być może to także wyraz bezwarunkowej akceptacji człowieka i zrozumienia dla jego specyficznych uwarunkowań? Intencja i postawa serca jest dla Jezusa ważniejsza niż kategoryczne trzymanie się wypowiedzianego przez Niego polecenia/nakazu.

A tak przy okazji to jest taki rodzaj trądu, który dotyczy każdego człowieka – grzech. Wszyscy jesteśmy trędowaci i jak każdy trędowaty musieliśmy zostać odseparowani od społeczności. Grzech w szczególny sposób oddzielił nas od Boga i od innych ludzi. Ale jest dla nas nadzieja – usłyszeliśmy o Jezusie, który może oczyścić z tego trądu. Pojedynczo czy w towarzystwie innych trędowatych możemy wyjść Mu na spotkanie i krzyczeć „Jezusie, Mistrzu, ulituj sie nad nami” bo mamy już dość tego trądu, nie potrafimy sobie z tym poradzić, nie odpowiada nam życie z dala od innych, z dala od Boga… On nas zauważy, usłyszy, powie co robić… a wtedy dostąpimy łaski, bo „łaską jesteśmy zbawieni przez wiarę (…) nie z uczynków aby się nikt nie chlubił”. A kto rozpozna tę łaskę i przyjmie ją, ten radosnym sercem uwielbia Tego, który owej łaski udzielił… więc nie pozwól nam Panie nigdy zapomnieć, że to Ty sam w swej nieskończonej miłości stałeś się ofiarą przebłagalna za nasze grzechy i grzechy całego świata abyśmy nie zginęli ale mieli życie wieczne. Bądź uwielbiony teraz i na wieki wieków. Amen.


Niniejszy artykuł powstał na potrzeby nieistniejącego już bloga biblijnego «Spotkania ze Słowem» wspólnoty Emaus z Rybnika